piątek, 3 grudnia 2010

Głos

-Filipie! Filipie! - chłopiec znów słyszał ten "głos". Rozbrzmiewał w jakimś nieokreślonym miejscu w jego wnętrzu. Nie mówił nic więcej, tylko jego imię.
-Czego chcesz?! - wykrzykiwał, czasem na głos, a czasem w myślach. Lecz "głos" nie odpowiadał. Trochę go to irytowało.
Z perspektywy czasu widział jednak pewien przełom. Po tym wydarzeniu w drugiej klasie gimnazjum "głos" jakby się zmienił. Był bardziej przyjazny, przyzywający, słodki i cichy jak szmer łagodnego powiewu. Filip przyzwyczaił się do jego obecności, a nawet się z nim zaprzyjaźnił. Im bliżej był matury, tym bardziej tęsknił za tym "głosem".
Zakochał się. Był szczęśliwy. "Głos" rozbrzmiewał w nim coraz silniej. Była normalną dziewczyną. Lubiła muzykę i spacery. Była trochę zagubiona. Uwielbiał na nią patrzeć. Uwielbiał jak się uśmiechała, dlatego często ją rozśmieszał.
Lecz ten czas się skończył. Skończyło się "my". "Głos" cicho szeptał
-Filipie, Filipie - wsączając do serca pociechę.
Wiedział już co ma robić. Szedł za tym głosem, dokądkolwiek ten go prowadził. Często się gubił, często zawracał, upadał, przystawał. "Gos" go jednak nigdy nie opuszczał. Filip chciał się schować, uciec od świata, który go przerażał. Uważał, że nie pasuje do niego. "Głos" jednak pokazał mu inny świat. Zaprowadził go do ludzi podobnych do niego. Ludzi, których pokochał jak swoją rodzinę. Już się nie bał. Chociaż wracał myślami do swojego wcześniejszego życia i tęsknił za niektórymi chwilami, to jednak czuł się szczęśliwy. 

bo jest coś jeszcze...

2 komentarze:

  1. Ważne aby nie uciekać od tego głosu ;)
    Pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...ten głos... bo tak jest z tymi którzy z Ducha narodzili się, nikt nie wie dokąd pójdą...

    :)

    OdpowiedzUsuń