niedziela, 12 września 2010

Dobiec do mety.

To jest historia człowieka, który bardzo chciał wygrać pewien wyścig. Od dziecka więc ciężko trenował. Miał najlepszych trenerów. Codziennie ćwiczył bardzo dużo. W końcu doszedł do takiej perfekcji, że żaden człowiek nie mógł go prześcignąć. Myślał, że wie już wszystko na temat biegania. Wielu, którzy chcieli go czegoś nauczyć, kazał wyganiać z jego posiadłości. Pewnego dnia zdarzył się wypadek. Kiedy nasz bohater biegł najszybciej jak potrafił, potknął się o kamień, który leżał sobie spokojnie na drodze. Upadł tak niefortunnie, że stracił wzrok. Kiedy tak leżał rozpaczając, podszedł do niego pewien człowiek. Powiedział, że mu pomoże odzyskać wzrok i dodatkowo zostanie jego trenerem. Zrozpaczony biegacz zgodził się na to. Trener postawił jednak jeden warunek. Biegacz miał robić wszystko co on mu każe. Po długim leczeniu nasz bohater odzyskał wzrok i znowu mógł biegać. Trener jednak kazał mu biec w zupełnie innym kierunku niż do tej pory biegał. Na początku sprzeciwiał się temu, ale gdy zauważył, że treningi przynoszą owoce, przestał się kłócić z trenerem. Za jego radą zaczął także uczyć innych biegania. Dobrze mu to szło, jego uczniowie byli najsławniejszymi biegaczami na ziemi. Biegacz stał się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Kiedyś udzielając wywiadu, na pytanie: "co sprawiło, że jest taki szczęśliwy?", odpowiedział: "W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem."

Obyś Ty, tak jak święty Paweł, na końcu swojego życia mógł tak powiedzieć. 

sobota, 4 września 2010

Początek nowej przygody

Niedawno zacząłem asystencję. Przełożeni zdecydowali, że odbędę ta praktykę w Genui, we Włoszech. Jak już pewnie niektórzy wiedzą, przyjechałem do Włoch 1 sierpnia. Najpierw byłem miesiąc we Florencji na kursie języka, a teraz od kilku dni jestem w Genui, a dokładniej e dzielnicy Sampierdarena. To duże dzieło. Jest tu szkoła (przedszkole, podstawówka, gimnazjum i liceum) oratorium, centrum młodzieżowe, parafia, coś w stylu naszego SALOSu (Salezjańska Organizacja Sportowa) i jeszcze kilka rzeczy. Na razie nie ogarniam wszystkiego. Szkołę włosi zaczynają dopiero w połowie września więc na razie chodzę tylko do oratorium. Muszę się przyznać, że pierwszy dzień był okropny. Tak się bałem, że nie potrafiłem powiedzieć ani słowa. Następny już był lepszy. Z Bożą pomocą w końcu mi się udało nawiązać jakiś kontakt z dziećmi. Na razie z małymi, bo z moim poziomem języka najłatwiej mi się porozumieć z pięciolatkami. Na koniec nawet sobie ze mnie żartowali. „Wypłyń na głębię” te słowa cały czas brzmiały w moim sercu, a dokładniej to usłyszałem je dopiero jak przyszedłem do pokoju, bo wcześniej dzieci robiły taki hałas, że ciężko było coś usłyszeć. Możecie mi wierzyć lub nie, ale Bóg ma ogromne poczucie humoru. Odkąd zostałem salezjaninem, chciałem pojechać na misje do Ameryki Południowej, do jakiegoś kraju hiszpańskojęzycznego. Tak się złożyło, że pojechałem wcześniej niż myślałem na coś w rodzaju misji do Włoch, na dodatek większość dzieciaków jest z rodzin imigrantów z Ekwadoru, więc mówią po hiszpańsku. Jak dobrze pójdzie to może nauczę się trochę tego języka.

Dla tych, którzy nie wiedzą co to jest asystencja.
Po dwóch latach studiów filozoficznych wszyscy salezjanie są wysyłani na dwa lata praktyk duszpasterskich, tzw. asystencję. Uczymy się jak pracować z młodzieżą w szkołach, oratoriach i innych dziełach. W tym czasie nie studiujemy (chyba że ktoś został wysłany na studia np. nauczania matematyki, żeby potem mógł uczyć w szkole). Wszyscy salezjanie mówią, że asystencja to jeden z piękniejszych okresów życia w zgromadzeniu Tu można wypróbować swoje siły, wykorzystać w praktyce to czego się nauczyliśmy w czasie formacji, zauważyć swoje błędy i starać się je naprawiać. Jeśli ktoś ma więcej pytań to pisać na maila.

czwartek, 2 września 2010

Kawałek Raju.

Każdy człowiek nosi w swoim sercu Kawałek Raju. Leży sobie spokojnie zasypany stertami Narzekań, Niezadowoleń, Słabości i Nałogów. Ukryty między księgami Wymówek i Niespełnionych Oczekiwań. Pokryty kurzem Straconego Czasu. Nie łatwo go znaleźć, a nawet jeśli ktoś go znajdzie to niewielu ma odwagę wziąć miotłę Miłości i ściereczkę Nadziei i wyrzucić wszystkie te zbędne rzeczy do kosza Wiary. Ci, którym się to udało, od tego czasu potrafią dostrzegać w sercach innych ludzi ich Kawałki Raju. Pomagają innym posprzątać ich serca i w ten sposób Kawałki Raju łączą się. Dzieje się wtedy coś dziwnego. Świat wygląda inaczej, ptaki głośniej śpiewają, kolory stają się intensywniejsze, ludzie bardziej przyjaźni. Wiesz już co robić, żeby świat stał się Rajem…?


Dziękuję tym, którzy pomogli mi odnaleźć w moi sercu taki Kawałek i pomagają mi wyrzucać z niego niepotrzebne śmieci. Dziękuję wam za Wiarę, którą pokładacie we mnie. Dziękuję za Nadzieję, którą mi przywróciliście. Dziękuję za Miłość, jaką mnie darzycie.

bo jest coś jeszcze...